Posty

W trakcie matur

Pierwszy tydzień maja już minął, a u nas nadal zimno. Dziś rano na schodach spotkałam maturzystę, który szedł na maturę w zimowym płaszczyku! Najpierw zdziwiłam się, a później uświadomiłam sobie, że ja też jestem grubo ubrana. Ależ ci maturzyści mają przechlapane. Tyle czasu zdalnego nauczania, więc wiedza ograniczona. Żadnych imprez, studniówki. I w dodatku jest tak zimno, że nawet im kasztany nie zakwitły... Już myślałam, że zeszły rok był zimny, ale ten pobił rekordy. Znalazłam foty z zeszłego roku o tej porze. Wtedy już od dawna kwitnął rzepak i zieleniły się drzewa. W tym roku rzepak dopiero teraz zaczyna się nieśmiało żółcić, a drzewa puszczają pierwsze mikro-listki.  Ostatnio chciałam zmienić aplikację pogodową, ale po konsultacjach wyszło, że wszystkie tak kłamią. A jak? Ano tak, że "w tym tygodniu, drogi użytkowniku, będzie jeszcze zimno, wietrznie i będzie padał deszcz (albo i śnieg), ale w przyszłym to już upały. Będzie pan/pani zadowolony/zadowolona." Tylko, że w

Już za 3 dni Święta

Już za 3 dni Święta :) Od dwóch tygodni szczególnie uważamy na siebie: pracujemy zdalnie, nie spotykamy się ze znajomymi, jeździmy tylko samochodami, robimy zakupy poza godzinami szczytu, itd. Zasadniczo bardziej niż zwykle omijamy ryzyko zarażenia się covidem (a zwykle też uważamy). A wszystko dlatego, że Święta spędzamy z rodzicami, a później widzimy się także z dalszą rodziną, więc wszyscy dostali przykaz maksymalnego odizolowania się od ludzi, żeby po Świętach nie było problemów zdrowotnych. Jedyne dopuszczalne to te związane z pewnym przejedzeniem ;)  Jutro zaplanowałam sobie pieczenie ciast, ale dziś już usłyszałam od mamy: ale dziecko, ja wszystko upiekę... (tu padła lista upieczonych i planowanych do upieczenia ciast). Postanowiłam nie dokładać swoich trzech groszy do tej długiej listy, bo i tak nie mam pojęcia jak się z tym uporamy. Ale, że pieczenie gdzieś tam mi w głowie siedzi, toteż postanowiłam zaopatrzyć rodzinę w świąteczne pieczywo. Będę piekła chleby i chałki. A co, j

Branie na litość

Nie znoszę, kiedy ktoś próbuje coś na mnie wymusić biorąc mnie na litość. Jeszcze bardziej nie lubię, kiedy angażuje w to większą ilość osób. Czasem kobiety narzekają, że faceci nie rozumieją prostego słowa "nie" (abstrahuję od drastycznych sytuacji). Nie rozumieją go także dzieci. Tymczasem często łapię koleżanki na tym samym.  Przykład z ostatnich dni. Dzwoni do mnie koleżanka. Mówi, że musi się pozbyć psa, bo dziecko ma alergię i już nie daje rady. Wie, że ja kiedyś miałam psa, więc super by było, gdybym go wzięła. Mówię, że nie, bo aktualnie w taki sposób spędzam wolny czas, że nie zapewniłabym psu wystarczającej opieki, poza tym często nie ma mnie w domu. A ona jakby nie słyszała: że wie, że lubię zwierzęta, że na pewno dobrze się nim zajmę, że ona będzie spokojna jak go wezmę, itd. Wkurzyłam się i zapytałam dlaczego go nie oddała po tygodniu jak było wiadomo, że dziecko ma alergię, tylko trzymała przez kilka lat. Szczeniak łatwiej znalazłby nowy dom niż starszy pies. W

Zakładanie pieca gazowego

W dzisiejszych czasach lepiej nie zadawać "Weselnego" pytania: "co tam panie, w polityce?". To powoduje tylko konflikty w rodzinach i wśród przyjaciół. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek wcześniej tak było. Serio, moje ostatnie doświadczenia są takie, że lepiej od razu zmieniać temat, a jak ktoś nachalnie próbuje go ciągnąć, to ignorować. Zanotuję tu tylko, że Orlen, na zlecenie rządzących, wykupuje prasę. Mnie nie wykupił... Pewnie dlatego, że nie jestem prasą, więc nadal mogę pisać co chcę i zamierzam korzystać z tego przywileju i wolności wyrażania własnych opinii.  Napiszę więc Wam (i sobie) tym razem, że ruszyłam się. Nie tak jak myślałam, że się ruszę, ale aktywności miałam ostatnio pod dostatkiem. A to za sprawą rodziców, którzy korzystając z dofinansowania w ramach programu Czyste Powietrze, założyli w końcu piec gazowy. Biorąc pod uwagę zakres prac była to właściwie organizacja i instalacja całej kotłowni, wraz z jej remontem, a nie tylko niewinna wymiana piec

Ruszyć się

Znowu ugrzęzłam w domu. Zostałam molem książkowo - serialowym. Kiedyś unikałam seriali właśnie po to, żeby się nie wciągnąć. Dziś, kiedy lepiej nie wychodzić z domu, zwłaszcza że w tym roku także pogoda nie sprzyja, nadganiam zaległości. Wiem, że co za dużo to niezdrowo, ale jakoś nie potrafię się opanować... To wciąga. Może w końcu mi się "przeje" i odrzuci mnie sprzed telewizora na kilka lat? Moja kondycja jest w opłakanym stanie. Cóż zrobić. Taki mamy klimat. Nie potrafię się od dłuższego czasu zmusić do ćwiczeń. Pamiętam, że kiedy potrafiłam, lepiej się czułam, ale nawet to nie jest na tyle motywujące, żebym się ruszyła. Ech, koronawirus i zalecenia... Kiedy już w końcu uda mi się wyskoczyć w plener na dłuższą wędrówkę, mam do siebie pretensje o spadek formy, ale kiedy wrócę, nie mam siły o nią dbać. To będzie długi powrót do normalności. Już sama nie wiem co by mi poprawiło humor i zmusiło do aktywności... Waham się czy nie wziąć pieska ze schroniska... Takiego co to mus

Świnoujście nie tylko na wakacje

Obraz
Jeszcze półtorej tygodnia lata... Niby niedawno był urlop, a już mam wrażenie, jakby to było miesiące temu. W zasadzie kiedy myślę o wyjeździe jako o miejscu, wydaje mi się jakby to było całkiem niedawno. Pamiętam dokładnie szczegóły wyjazdu: miejsca, drogę, detale, wrażenia. Ale w kontekście odpoczynku, moje odczucia są inne... Czuję jesień i zmęczenie. W każdym miesiącu powinien być długi weekend, w którym człowiek mógłby gdzieś wyjechać naładować wewnętrzny akumulator.  A ponieważ nadal mamy dość ładną pogodę (w zasadzie ładniejszą niż w lipcu), jeśli ktoś ma jeszcze ochotę i możliwości pojechać nad morze, to polecam Wam Świnoujście. Dlaczego? Bo to naprawdę ładne miasto. No i z definicji miasta wynika, że znajdziecie tam sporą bazę noclegową i gastronomiczną nie tylko w czasie wakacji.  Niewątpliwymi plusami Świnoujścia jest: piękna, czysta, szeroka plaża. Plażą dojdziecie do jednej z wizytówek miasta - Stawa Młynów, czyli takiego znaku nawigacyjnego w kształcie młyna na końcu falo

Książki i filmy

W ostatnim czasie wciągnęłam się w czytanie książek i oglądanie dramatów... Serio. Wiem, że pogoda sprzyja łażeniu po dworze, albo wylegiwaniu się na łączce, a może nawet jakimś wyjazdom, ale jakoś nie mogę oderwać się od książek, a jak już się oderwę, to siadam przed telewizorem i nadrabiam dramaty, na które w ciągu ostatnich lat nie miałam czasu. Albo ochoty. Oczywiście książki czasem czytam na dworze, albo na polu - jak kto woli ;)  Od czasu do czasu oglądam lub czytam coś innego, jak choćby wczorajszą debatę prezydencką. Rzadko kiedy oglądam TVP, zwykle czytam tylko w necie ich krytykę. Tym razem obejrzałam i szczęka mi opadła. Jak w kraju, który chlubi się wolnością mogło dojść do takiej jakości telewizji publicznej? Czy wkroczyliśmy już na taki zjazd sinusoidy jak kraje arabskie i bierzemy propagandowy przykład z nich? Gdybym nie widziała, to bym uznała, że ktoś koloryzuje. Żenada. Pytania - poziom marnej podstawówki.  Już wolę przeczekać ten zły czas i wrócić do swoich