Posty

Coś pysznego

Odwiedziłam rodziców z okazji Dnia Ojca i po prostu muszę napisać, że już dawno nie jadłam tak dobrego ciacha, jakie zaserwowała mama. A jem ich sporo, choć bez jakiegoś szczególnego entuzjazmu. To znaczy lubię sobie przegryźć kawałek do kawki, ale gdyby wprowadzono przepis zakazujący jedzenia ciast, to bym nie płakała. Nie wiem jednak czy teraz to się nie zmieni. Otóż, ciastowe odkrycie minionego weekendu to pistacjowy sernik. Mniam, coś pysznego. Puszysty, kremowy, pistacjowy. Polecam. Na razie to tyle, bo trzeba wracać do pracy... A po pracy - piekę :)

Dzień Ojca

Przypominam wszystkim zapominalskim, że dziś jest Dzień Ojca :) a nie tylko koniec roku szkolnego. A przy okazji wszystkim Tatusiom życzę wszystkiego najlepszego, a dzieciom wesołych, szalonych ale bezpiecznych wakacji :) U nas ostatnio rozpoczął się intensywny sezon na wesela. Co piątek i w sobotę przejeżdżają trąbiąc pięknie ustrojone auta. Najwyraźniej księża dają już dyspensy na piątek... Kiedyś nikt w tym dniu nie urządzał wesel, ba, nawet o dyskoteki w szkołach toczyła się dyskusja. A dziś, inne czasy. W poprzedni weekend wiele par miało pecha, bo pogoda nie dopisała, więc jak się ktoś nastawiał na wesele w plenerze, to musiał zmienić koncepcję albo zmarznąć. Dzisiaj także pada, chociaż jest ciepło. No i w ogóle to taki ciepły, przyjemny letni deszczyk, choć może niezbyt przyjazny sukniom ślubnym. Na pocieszenie: co tam ciuchy, najważniejsze, żeby się hajtnąć z właściwą osobą :) Dziś, kiedy wyszłam z pracy po truskawki (szef tego nie czyta :) ) też mijałam przystrojone auto do śl

Na konto

No to jestem. Tym razem nie po trzech miesiącach, tylko trzech dniach, tym niemniej, jak widać trójka nadal rządzi :) A jestem, bo akurat mam wolną chwilkę i postanowiłam przelać moje wątpliwości związane z ostatnim "niusem". Otóż, przeglądając dzisiejsze wiadomości, dowiedziałam się, że ma zostać zmieniony nieco kodeks pracy na korzyść płatności bezgotówkowych. To znaczy ministerstwo wymyśliło sobie, że rozszerzenie obowiązku wypłaty wynagrodzenia na konto ograniczy szarą strefę. Hmm... Jak dla mnie to trochę fantastyka, niekoniecznie naukowa. Prawda, że jest to wygodniejszy sposób płacenia i dla pracodawcy i dla pracownika, ale po wprowadzeniu zmian w postaci obowiązku podpisania umowy o pracę przed rozpoczęciem pracy, ten jest bardzo wtórny. Myślę, że nadal jest bardzo duża grupa pracodawców, którzy - chcąc ograniczyć koszty i wykorzystać sytuację - płacą pracownikom jakieś tam minimum na konto, a resztę "pod stołem". I planowana zmiana na to nie wpłynie. Zatem j

Hmm...

Hmm... Zdaje się, że znowu dopadła mnie klątwa trójki. Ostatni wpis sprzed 3 miesięcy, z innej pory roku, choć zdaje się, że również skrobany wieczorem. Walczyć z tym czy odpuścić? - oto jest pytanie. Może po prostu pozostawię tę kwestię własnemu biegowi, bo wcześniejsze obietnice na niewiele się zdały. Okazało się też, że na pstryknięcie palcami nie da się znaleźć pasji, prawdziwego hobby, w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie pojawi się nagle coś co człowieka do tego stopnia zafascynuje, żeby mógł powiedzieć: znalazłem pasję w życiu. Ślęczę więc w wolnych chwilach w tym, co zwyczajnie lubię lub co postanowiłam sobie szlifować, czyli zwykle w książkach, "garach" - eksperymentując z autorskimi przepisami lub przeróbkami, a czasem też "grając" na pianinie. Musiałam napisać w cudzysłowie, bo bez tego brzmiało mi zbyt dumnie jak na moje marne umiejętności, o zdolnościach nie wspominając. Ale co tam, kariery pianistki nie zrobię; za późno na to, a grając dla siebie, dla pr

Beznadziejnie

Nie, nie mam chandry, ani tym bardziej depresji. Na szczęście. Ale i tak po podsumowaniu mojego pozazawodowego życia wychodzi, że jest ono koszmarnie, beznadziejnie nudne. Zero pasji, mało przyjemności. Naganne marnowanie życia i chwil, które już nie wrócą. I z tym muszę walczyć. I z tym muszę koniecznie coś zrobić. Chętnie zakończyłabym te wywody słowem "amen", ale z tego co czytam, jest ono ostatnio grubo nadużywane przez osoby, z których poglądami nie chcę się utożsamiać, więc napiszę po prostu: wykonać ;) Miłego wieczora. I nocy też :) Dziś Dzień Przytulania, przypominam :)

Przełamałam trójkę i życzenia

Przełamałam trójkę :) Nie - jak ostatnimi czasy - po trzech miesiącach, nawet nie po trzech tygodniach, tylko po dwóch i pół, zalogowałam się na bloga i postanowiłam pozostawić tu krótki wpis. Krótki - bo niestety końcówka roku nie sprzyja robieniu dłuższych przerw śniadaniowych w pracy. Ale postęp jest :) Życzę Wam, moi Drodzy, dużo luzu w tym tygodniu. Jeśli nawet czegoś nie zrobicie, świat się nie zawali, nadal będzie trwał, nadal będzie się kurzył, brudził, itd. A tego co upiekliście czy ugotowaliście i tak będzie jak co roku za dużo, więc bez paniki, że jakieś tam plany niezrealizowane :) Nie dajcie się też zaganiać ze sprzątaniem, nie przeziębcie się przy myciu okien, bo nie ma nic gorszego niż świąteczna grypa. Luz. Włączamy dobrą muzykę i pomalutku robimy swoje, a jak nie mamy siły, to odpoczywamy. I tyle :) Wesołych Świąt :)

Po 3 miesiącach

To doprawdy wygląda na jakąś trójkową klątwę... Kolejny wpis po 3 miesiącach. A przez te 3 miesiące niewiele rzępoliłam na pianinie, choć w ostatnim tygodniu to się trochę zmieniło, ponieważ uparcie ćwiczę kolędy :) Pachnące świeczki znowu mi się skończyły, więc trzeba powtórzyć wyprawę do pewnego wszystkim znanego szwedzkiego marketu ;) Dwa tygodnie temu usunęłam dwa pieprzyki, teraz zastanawiam się czym smarować, żeby pozbyć się blizn. Czytałam, że skuteczne są maści silikonowe, ale że niezły jest też bio-oil. Pewnie wypróbuję oba specyfiki. Najważniejsze, że mam to już z głowy, bo zawsze strasznie się stresuję nawet niewielkimi, niewinnymi zabiegami. Co do przygotowań do świąt, to mam ogarnięte tylko... pierniczki. Zawsze to jakiś początek, ale jednak początek. Za to wygrzebałam z czeluści szuflady płyty ze świątecznymi przebojami i wrzuciłam je do samochodu. Muszę się wprawić w odpowiedni nastrój, żeby w szybkim tempie - nie kolidując ze zwykłymi sprawami - wszystko załatwić. Najwa