Hmm...

Hmm... Zdaje się, że znowu dopadła mnie klątwa trójki. Ostatni wpis sprzed 3 miesięcy, z innej pory roku, choć zdaje się, że również skrobany wieczorem. Walczyć z tym czy odpuścić? - oto jest pytanie. Może po prostu pozostawię tę kwestię własnemu biegowi, bo wcześniejsze obietnice na niewiele się zdały.


Okazało się też, że na pstryknięcie palcami nie da się znaleźć pasji, prawdziwego hobby, w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie pojawi się nagle coś co człowieka do tego stopnia zafascynuje, żeby mógł powiedzieć: znalazłem pasję w życiu. Ślęczę więc w wolnych chwilach w tym, co zwyczajnie lubię lub co postanowiłam sobie szlifować, czyli zwykle w książkach, "garach" - eksperymentując z autorskimi przepisami lub przeróbkami, a czasem też "grając" na pianinie. Musiałam napisać w cudzysłowie, bo bez tego brzmiało mi zbyt dumnie jak na moje marne umiejętności, o zdolnościach nie wspominając. Ale co tam, kariery pianistki nie zrobię; za późno na to, a grając dla siebie, dla przyjemności nie spieszy mi się z nauką.


W najbliższy weekend wejdziemy w końcową część okresu przedświątecznego. Marzy mi się piękna pogoda, żeby nie trzeba było znowu w święta przykisnąć w domu. Wcześniej też przyjemniej robiłoby się zakupy, sprzątało i gotowało, gdyby można było otworzyć okna i nie zmarznąć. Muszę wybrać się na wieś do zaprzyjaźnionego gospodarstwa po jajka i nabiał. Trzeba też będzie pamiętać o wcześniejszym zamarynowaniu mięs i zrobieniu zakwasu na żurek... Lubię ten czas. 


Ostatnio usłyszałam, że się starzeję... Objawem mojej starości na szczęście nie są wielkie zmarszczki, tylko upodobania. Koleżanki dodały do siebie trzy przesłanki: brak smartfona, brak FB i zamiłowanie do płyt winylowych, i na tej podstawie wyciągnęły wniosek, że straszny ze mnie dinozaur... Niech im będzie. Kiedy widzę jak się zachowują kiedy wyjdziemy np. do knajpki posiedzieć, tzn. ile czasu spędzają z nosami w smartfonach i te selfie co chwilę, bo przecież trzeba się światu pochwalić, że się wyszło z domu, to wolę być zacofana i cieszyć się realnym światem.


Niedługo po świętach, będzie kolejne wolne - długi majowy weekend. W tym roku bardzo długi, przynajmniej jak dla mnie. Marzył mi się wyjazd nad morze; przeglądałam nawet fajne apartamenty w Kołobrzegu, ale prawdopodobnie będzie jakiś problem z urlopem męża na cały ten czas, więc na razie pozostaję bez wyraźnych planów. Choć moim zdaniem już nienormalną sytuacją jest to, żeby na niecały miesiąc wcześniej nie wiedzieć czy dostanie się wolne czy nie...


Zrobiło się późno. Trzeba iść zrobić jakąś kolację i poczytać trochę :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Branie na litość

Pomiędzy wolnymi

Dni świąteczne