Posty

Zestaw ostatnich wydarzeń

Mamy nadal szczyt piątej fali koronawirusa - prawie 30 tys. zakażonych dziennie i prawie 400 zgonów. Tych zakażeń jest dużo więcej, bo nawet z rozmów ze znajomymi wynika, że niewielki ich procent w przypadku zachorowania, robi testy. Większość nie chce iść na kwarantannę, bagatelizuje chorobę i woli chodzić do pracy, ewentualnie wziąć krótki urlop na czas najgorszego samopoczucia. I "podaj dalej".  Rośnie napięcie w związku z zimną wojną teoretycznie na linii Rosja - Ukraina, praktycznie Rosja - Ukraina, NATO i wiele innych państw. Dużo osób szykuje się do wojny, opuszczając Ukrainę lub robiąc zapasy. To z kolei sprzyja pogłębianiu się kryzysu i przyspieszającej inflacji. Coraz więcej osób zastanawia się co ich wykończy finansowo - czy rosnące na skutek podwyższenia stóp procentowych raty kredytu, czy ceny produktów, czy Polski Ład.  Za chwilę, czyli za kilka godzin, do Polski dotrze kolejny niszczycielski niż. Wydano już ostrzeżenia meteo. Znowu będzie bardzo wietrznie; zapo

Karnawałowe szaleństwa

Mój świat jest dziś dość ponury i zmęczony. Ponury - to efekt pogody za oknem. Od wielu dni jest pochmurno, szaro, buro. Słońce pozostaje marzeniem. A zmęczenie to chyba jeszcze takie poświąteczne i ponoworoczne, lub też związane z dłuższym wolnym i koniecznością przestawienia się na wcześniejsze wstawanie. Czyli ogólna reguła: urlopy są przyjemne, powroty już nie. Nawet do zgranego zespołu. A może się jakoś szybciej starzeję...  Na szczęście aktualny tydzień w pracy będzie krótki. 6 stycznia rozpoczyna się kolejny długi weekend ;) Przełom grudnia i stycznia to ten czas, w którym można sobie dłużej pospać. Na szczęście, bo zanim dzień się zauważalnie wydłuży, jeszcze się trochę pomęczymy.  A skoro już weszliśmy w czas karnawałowy, to na osłodę rozpoczęliśmy w pracy karnawał. Nie balujemy co prawda, ale codziennie ktoś przynosi coś słodkiego i tradycyjnego. Dziś chrupiemy chruściki :) Na jutro koleżanka zapowiedziała samodzielnie pieczone pączki. Zatem w środę przyniosę oponki. A co tam

Kanibalizm nie wiadomo kogo i kiedy?

Powiem szczerze, że jestem zdumiona rozstrzygnięciem, które zapadło dziś przed Sądem Okręgowym w Szczecinie. O sprawie słyszałam wcześniej. Jest o niej głośno jako o sprawie kanibali spod Choszczna. I to nie tylko dlatego, że sprawy o kanibalizm nie są "popularne", ale chodzi o to, że nie wiadomo dokładnie kiedy i nie wiadomo kogo 19 lat temu zabiła 4 znajomych, a później go częściowo zjadła.  Zeznania takie złożył tylko jeden z oskarżonych, w dodatku lekko upośledzony.  Sąd uwierzył w zebrane dowody, a konkretnie w te zeznania i podsłuchane rozmowy, w których żadnej nie było mowy o zabójstwie ani kanibalizmie. Nie ma ciała. Nikt nie zaginął. Nie ma narzędzia zbrodni. Jest wyrok 25 lat za zabójstwo i umorzenie sprawy za zbezczeszczenie zwłok ze względu na przedawnienie...  Jestem zdumiona :-O

Burzowo

Od wczorajszego wieczora przechodzą koło nas i nad naszymi głowami burze. Rano nawet zastanawiałam się czy to kilka czy jedna mega burza, bo cały czas słychać grzmoty. Co prawda czasem oddalają się, ale jednak są. Wieczorem i w nocy taki jednostajny pomruk i ciągłe błyski jak od wypalającej się świetlówki trwały co najmniej 2 godziny.  Nad ranem tak grzmotnęło, że aż się wszyscy zerwaliśmy z łóżek. Normalnie szyby się zatrzęsły.  No i przez wiele godzin nieźle lało. Teraz na razie przestało, ale cały czas się chmurzy. Kto wie, może jeszcze wróci. Dobrze, że mieszkamy na lekkiej górce, bo w "dołkach" stała woda. Na szczęście też nie ucierpiały drzewa w najbliższej okolicy, a przynajmniej nie zauważyłam. Coś się zepsuło z tymi lipcami. Kiedyś maje były najbardziej mokre, od jakiegoś czasu to w lipcu mamy najwięcej powodzi i podtopień. Mam nadzieję, że małe ptaszki w gniazdkach nie ucierpiały...

W trakcie matur

Pierwszy tydzień maja już minął, a u nas nadal zimno. Dziś rano na schodach spotkałam maturzystę, który szedł na maturę w zimowym płaszczyku! Najpierw zdziwiłam się, a później uświadomiłam sobie, że ja też jestem grubo ubrana. Ależ ci maturzyści mają przechlapane. Tyle czasu zdalnego nauczania, więc wiedza ograniczona. Żadnych imprez, studniówki. I w dodatku jest tak zimno, że nawet im kasztany nie zakwitły... Już myślałam, że zeszły rok był zimny, ale ten pobił rekordy. Znalazłam foty z zeszłego roku o tej porze. Wtedy już od dawna kwitnął rzepak i zieleniły się drzewa. W tym roku rzepak dopiero teraz zaczyna się nieśmiało żółcić, a drzewa puszczają pierwsze mikro-listki.  Ostatnio chciałam zmienić aplikację pogodową, ale po konsultacjach wyszło, że wszystkie tak kłamią. A jak? Ano tak, że "w tym tygodniu, drogi użytkowniku, będzie jeszcze zimno, wietrznie i będzie padał deszcz (albo i śnieg), ale w przyszłym to już upały. Będzie pan/pani zadowolony/zadowolona." Tylko, że w

Już za 3 dni Święta

Już za 3 dni Święta :) Od dwóch tygodni szczególnie uważamy na siebie: pracujemy zdalnie, nie spotykamy się ze znajomymi, jeździmy tylko samochodami, robimy zakupy poza godzinami szczytu, itd. Zasadniczo bardziej niż zwykle omijamy ryzyko zarażenia się covidem (a zwykle też uważamy). A wszystko dlatego, że Święta spędzamy z rodzicami, a później widzimy się także z dalszą rodziną, więc wszyscy dostali przykaz maksymalnego odizolowania się od ludzi, żeby po Świętach nie było problemów zdrowotnych. Jedyne dopuszczalne to te związane z pewnym przejedzeniem ;)  Jutro zaplanowałam sobie pieczenie ciast, ale dziś już usłyszałam od mamy: ale dziecko, ja wszystko upiekę... (tu padła lista upieczonych i planowanych do upieczenia ciast). Postanowiłam nie dokładać swoich trzech groszy do tej długiej listy, bo i tak nie mam pojęcia jak się z tym uporamy. Ale, że pieczenie gdzieś tam mi w głowie siedzi, toteż postanowiłam zaopatrzyć rodzinę w świąteczne pieczywo. Będę piekła chleby i chałki. A co, j

Branie na litość

Nie znoszę, kiedy ktoś próbuje coś na mnie wymusić biorąc mnie na litość. Jeszcze bardziej nie lubię, kiedy angażuje w to większą ilość osób. Czasem kobiety narzekają, że faceci nie rozumieją prostego słowa "nie" (abstrahuję od drastycznych sytuacji). Nie rozumieją go także dzieci. Tymczasem często łapię koleżanki na tym samym.  Przykład z ostatnich dni. Dzwoni do mnie koleżanka. Mówi, że musi się pozbyć psa, bo dziecko ma alergię i już nie daje rady. Wie, że ja kiedyś miałam psa, więc super by było, gdybym go wzięła. Mówię, że nie, bo aktualnie w taki sposób spędzam wolny czas, że nie zapewniłabym psu wystarczającej opieki, poza tym często nie ma mnie w domu. A ona jakby nie słyszała: że wie, że lubię zwierzęta, że na pewno dobrze się nim zajmę, że ona będzie spokojna jak go wezmę, itd. Wkurzyłam się i zapytałam dlaczego go nie oddała po tygodniu jak było wiadomo, że dziecko ma alergię, tylko trzymała przez kilka lat. Szczeniak łatwiej znalazłby nowy dom niż starszy pies. W