Posty

Zniknął Zalew...

W poprzedni weekend wybraliśmy się na krótką wycieczkę do Sulistrowiczek. To taka mała miejscowość pod górą Ślężą. Wystarczy wpisać w Google hasło Sulistrowiczki i pojawiają się zajawki grafik zalewu. Można sobie sprawdzić w Grafikach jak wygląda... teoretycznie... Bo niestety, na miejscu okazało się, że w rzeczywistości go nie ma! Jakiś czas temu słyszałam, że mają z niego wypompować część wody, żeby wyremontować tamę. Okazało się, że woda rzeczywiście została wypompowana w zasadzie do przysłowiowego zera i dotychczasowe miejsce zalewu porasta łąka. Nie zauważyliśmy, żeby cokolwiek było tam robione czy remontowane. Kiedyś przyjeżdżało tam mnóstwo ludzi; trudno było znaleźć miejsce do zaparkowania. Dziś miejscowość świeci pustkami, bo i po co tam jeździć?   Kiedy byliśmy tam ostatnio widzieliśmy sporo ogłoszeń dotyczących sprzedaży działek. Podobno dużą popularnością cieszyła się tam sprzedaż działek "siedliskowych" z przeznaczeniem pod altanki (różnej wielkości) czy też domk

Aktywny rok

Muszę przyznać, choć żeby nie zapeszyć, że ten rok mija mi wprost fantastycznie. A wszystko przez piękną pogodę. Dawno się tak dobrze i aktywnie nie bawiłam. Wprowadziłam do swojego harmonogramu dnia jazdę na rowerze, od której już się chyba uzależniłam, liczę więc na równie łagodną zimę jak w zeszłym roku. Poza tym nauczyłam się jeździć na rolkach. Na początku było trudno, bo nieswojo się czuję na wszelkich "ślizgaczach", w których mam wrażenie, że moje nogi chcą odjechać do przodu albo tyłu i nie zważają na to, gdzie jest reszta ciała :) Ale było minęło, nauczyłam się; znalazłam też w okolicy kilkukilometrowy odcinek prostej mało uczęszczanej drogi rowerowej, po której fantastycznie się jeździ. Nie ma to jak wiatr we włosach, słońce, ładne widoki i spalanie tłuszczyku ;) Oczywiście przy okazji trochę wydałam, bo doszłam do wniosku, że jak kupować sprzęt to dobry. Do tego ochraniacze i kask, bez których na początku bym się nie ruszyła, a i teraz rzadko kiedy ich nie używam.

Dawno mnie nie było

Ja wiem, że dawno mnie tu nie było. Sorry taki mamy klimat :) W pozytywnym znaczeniu tych słów: jest zbyt piękna pogoda, żeby przesiadywać przed kompem, kiedy nie jest to konieczne. Właściwie dziś też, ale jakoś postanowiłam odwiedzić swojego bloga, troszkę z obawy, żeby nie został zamknięty ;) A tu proszę - zastałam zaspamowane wpisy. Nie chciałabym wyłączać komentarzy, więc wygląda na to, że będę musiała częściej zaglądać, żeby robić porządek, bo przypuszczam, że nawet zgłoszenie delikwenta do bloxa na niewiele się zda. Założy sobie menda inne konto... Wrrr...

Podwożenie

Nie jest żadną nowością, że po Polsce kiepsko się jeździ autostopem. Niewielu kierowców podwozi autostopowiczów, częściej nie z braku miejsca, tylko obawy o to, kogo się zabiera. Można oczywiście twierdzić, że to obustronne ryzyko, ale nie zmieni to zwyczajów. Tym bardziej, że wystarczy kilku nieuczciwych autostopowiczów, żeby popsuć zdanie o wszystkich. A że osobiście znam osoby, którym autostopowicze pocięli tylne siedzenia, więc sorry, ale też nie zabieram. Zdarza mi się jednak podwożenie znajomych. Czytałam ostatnio sporo o internetowych akcjach "podwożenia", które chyba jednak bardziej zbliżone są do autostopu niż podwożenia znajomych, bo umówmy się: ilu znajomych z internetu tak naprawdę znamy. Ale do rzeczy, inicjatywy wyglądają tak, że można się zarejestrować w serwisie, podać trasy na jakich się jeździ i dogadać za opłatą lub za darmo, z kimś kto również podróżuje po tej trasie, na podwózkę. Wychodzi taniej niż jakimkolwiek innym środkiem transportu, a i właściciel a

Opłaciłam rachunki

Właśnie opłaciłam rachunki. I powiedzcie mi jak to jest: co chwilę słyszy się, że będzie taniej, że potaniał prąd, telefony, gaz to tak że ho ho. W zeszłym roku chyba kilkakrotnie. Tylko dlaczego - jeśli wszystko tak tanieje - mi przysyłają rachunki nie uwzględniające tych obniżek??? Czy tam nikt nie czyta prasy? Może trzeba by napisać jakieś podanie z przytoczeniem konkretnych doniesień i wypowiedzi "góry"?

Rozwiązanie problemów żłobkowo-przedszkolnych?

Ostatnio dowiedziałam się, że jedna z europosłanek, bodajże Włoszka, nie była ani razu na obradach Parlamentu Europejskiego sama. Zawsze towarzyszy jej dziecko – małe dziecko – od bodajże kilku miesięcy czy tygodni po urodzeniu, do obecnych jakichś 3 latek. Rozczula to podobno dziennikarzy i innych europosłów. Czy słusznie? Hmm… Osobiście uważam, że to bzdura, naciąganie praw „pracowniczych” i przeszkadzanie innym w pracy. Oponentom odpowiadam: jeśli to takie super to niech wszystkie pracownice lub pracownicy przyjdą do pracy z dziećmi. Rozwiąże to problem żłobków czy też przedszkoli, ograniczy wydatki budżetu domowego, pozwoli na zajmowanie się dziećmi cały czas, a że rodzicom czy innym pracownikom będzie to przeszkadzać, to cóż… uznajmy, że jest to nowoczesne podejście do pracy. Oczywiście, zapewne pracodawcy, w takim przypadku nie tylko będą pytali o plany co do powiększenia rodziny, ale również o obecny stan potomstwa, a pracownicy będą wychodzili z pracy podwójnie zmęczeni, z niew

Nowy Rok

Ponoć nad Nowym Rokiem rozciąga się "magia siódemki" i to podwójnej więc wiele osób twierdzi, że musi być szczęśliwy. Oby tak było. Dla mnie rozpoczął się w miłej, przytulnej, atmosferze; kaca na drugi dzień nie było i w ogóle 1.1 upłynął bardzo fajnie, choć w trochę sennej i leniwej atmosferze. No ale czego tu oczekiwać po dniu po Sylwestrze i w dodatku po długim wolnym związanym ze Świętami, a poza tym przynajmniej u mnie wolne nadal trwa. I tak aż do 6 stycznia :) Miło, zdecydowanie miło. Szkoda, że podobne zagęszczenie świąt nie występuje latem. Wziąłby człowiek 5 dni wolnego, a miałby ponad 2 tygodnie. Choć patrząc na pogodę za oknem i porównując z tempem jej zmian, kto wie czy za jakieś 20 lat nie będzie w okresie bożonarodzeniowo - noworocznym na dworze +20C... Ech, white Christmas... Przydałby się sezonowy domek w Finlandii. Trzeba chyba przedefiniować w głowie pojęcie "magii świąt" i oddzielić je zdecydowanie od wizji zaśnieżonego krajobrazu i trzeszczącego