Rozwiązanie problemów żłobkowo-przedszkolnych?

Ostatnio dowiedziałam się, że jedna z europosłanek, bodajże Włoszka, nie była ani razu na obradach Parlamentu Europejskiego sama. Zawsze towarzyszy jej dziecko – małe dziecko – od bodajże kilku miesięcy czy tygodni po urodzeniu, do obecnych jakichś 3 latek. Rozczula to podobno dziennikarzy i innych europosłów. Czy słusznie? Hmm… Osobiście uważam, że to bzdura, naciąganie praw „pracowniczych” i przeszkadzanie innym w pracy. Oponentom odpowiadam: jeśli to takie super to niech wszystkie pracownice lub pracownicy przyjdą do pracy z dziećmi. Rozwiąże to problem żłobków czy też przedszkoli, ograniczy wydatki budżetu domowego, pozwoli na zajmowanie się dziećmi cały czas, a że rodzicom czy innym pracownikom będzie to przeszkadzać, to cóż… uznajmy, że jest to nowoczesne podejście do pracy. Oczywiście, zapewne pracodawcy, w takim przypadku nie tylko będą pytali o plany co do powiększenia rodziny, ale również o obecny stan potomstwa, a pracownicy będą wychodzili z pracy podwójnie zmęczeni, z niewykonaną pracą, ale cóż to znaczy w porównaniu do spodziewanych korzyści… A wracając do normalności, myślę że jak ktoś chce się opiekować dzieckiem, to nie powinien pracować, a przynajmniej nie w takiej formie. Co dziwne, z pomysłami przychodzenia z dziećmi czy zwierzętami do pracy startują zwykle politycy. Widocznie gdzieś w ich podświadomości tkwi, że to nie praca tylko zabawa w przedszkolu albo ZOO. Co dodatkowo pokazuje oderwanie tych ludzi od rzeczywistości.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Branie na litość

Pomiędzy wolnymi

Dni świąteczne