Znalazłam

Znalazłam hasełko do bloga :) Uff. Okazało się, że się zawieruszyło w starym notesie. Mogę więc znów zacząć pisać. Co prawda mogłabym skorzystać z procedury odzyskiwania, ale okazało się, że miałam tam wpisany e-mail do starej pracy :) Teraz wszystko zostało naprawione, zaktualizowane i mogę znów coś napisać. A była już po temu najwyższa pora, bo ostatni wpis jeszcze przedświąteczny, więc sięgający zamierzchłych czasów, kiedy to chodziło się w odzieży i obuwiu zimowym i cieszyło nowo przybyłą wiosną. Teraz kolejna wiosna odchodzi do przeszłości i nadchodzi kalendarzowe lato, bo to prawdziwe trwa już od dłuższego czasu. Oby tylko nie kaprysiło w wakacje, bo zamierzam spędzić je w Polsce, a konkretnie nad morzem i w górach - jeśli kasa i czas pozwoli (jeśli nie, przełożę wyjazd na jesień). Tymczasem czeka mnie trochę wysiłku związanego z jednej strony z zadbaniem o figurę (ćwiczę z pewną Ewą :) ), tzn. ćwiczę już od dłuższego czasu, ale chcę zintensyfikować treningi. Z drugiej strony muszę, ale to naprawdę muszę, przemalować pokój. Przez dwa miesiące opiekowałam się psem siostry. Dość młodym, więc jeszcze nie zdyscyplinowanym. Wnioski są następujące: farby reklamowane jako zmywalne, tak naprawdę nie są, tzn. da się z nich zetrzeć brud, ale ślady zmywania zostają, a jak są to ślady od psa - czy to ocierania się czy potrząchania sierścią (bo pewnego dnia po deszczu wparował do pokoju), to i tak mazy zostają. Kanapa na szczęście dała się doczyścić i doprać. Uff. Ale ucierpiały też meble, bo psiak uwielbiał próbować na nie się "wspinać" w nadziei, że dosięgnie moich "zabytkowych" maskotek i ślady pazurków pozostały. Gdyby były nowe, pewnie byłabym wściekła, ale na szczęście miałam ochotę już w zeszłym roku je wymienić, więc psiak dostarczył tylko dodatkowego argumentu ZA. W rewanżu siostra będzie się ze mną włóczyć po sklepach, bo jestem wybredna, lubię kupować dobre jakościowo rzeczy, więc nowe meble do sypialni muszą spełniać wiele kryteriów. Tak czy inaczej nie wyobrażam sobie na stałe trzymać psa w domu. Może jak ktoś nie pracuje i ma czas na pilnowanie go i tresowanie, albo trafi na jakiś spokojny egzemplarz, to tak można, ale ja jednak sporo czasu przebywam poza domem, lubię porządek i nie znoszę unoszącej się wszędzie sierści. Co w praktyce oznacza, że dla mnie stworzone są rybki i gryzonie :)


A w najbliższy weekend imprezy kupałowo - świętojańskie :) Zamierzam się na nich dobrze bawić.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Branie na litość

Pomiędzy wolnymi

Dni świąteczne