Dzień Babci i Dziadka

Dziś Dzień Babci, jutro Dziadka, a ja nie mam do kogo zadzwonić. Świeczki też nie zapalę, chyba że w domu, bo do nich za daleko. Ech, czas szybko leci, szybko się starzejemy i szybko się zmieniają pokolenia. Niby długość życia wydłuża się, ale jakoś tak nie odczuwalnie. Wmawiamy sobie na co dzień, że nadal jesteśmy młodzi, że mamy tyle lat na ile się czujemy, że nasz wiek biologiczny jest mniejszy (cóż za bzdura, już w samym pojęciu), a przez to mam wrażenie, że jesteśmy bardziej dziecinni, mniej poważni i odpowiedzialni niż wcześniejsze pokolenia, nie potrafimy zaakceptować uciekającego czasu i wciąż próbujemy oszukiwać. Tylko kogo i po co? Tak sobie sentymentalnie myślę, że kiedyś rzeczywiście żyło się inaczej i nie mam pojęcia jak sobie radziły nasze babcie. Moje swego czasu pracowały – jedna w gospodarstwie, druga w fabryce, oprócz tego opiekowały się domem – nie było wymówki, że coś nie posprzątane, bo czasu nie było, dwudaniowy obiad musiał być zawsze ugotowany w przyzwoitej porze, a nie tak jak teraz koło 18:00. Babcia mówiła, że często wstawała dwie godziny wcześniej, żeby rano ugotować, albo gotowała wieczorem poprzedniego dnia. Często było ciasto. I to przy 6 dniowym tygodniu pracy. W karnawale, kiedy przyjeżdżały wnuki, były chruściki albo pączki. I nie było tłumaczenia, że to kaloryczne, że nie dziękuję; wcinało się, aż się uszy trzęsły. Zresztą jakoś nikt wtedy o kaloriach nie myślał. Ludzie byli zapracowani, poza tym musieli swoje odstać w kolejach, objeździć miasto, żeby coś zdobyć, było gdzie i na czym stracić kalorie. Skąd one na to miały czas i siłę, żeby to wszystko idealnie zorganizować? Nie mam pojęcia. Wtedy to się wydawało oczywiste, a dziś jak mamy coś sami przygotować, zorganizować dla większej ilości ludzi, to sobie nie radzimy. Wolimy zjeść coś w lokalu albo zamówić catering, albo przynajmniej kupić gotowe produkty w sklepie, żeby nie stać, nie gotować, nie urobić się, nie namęczyć, nie usługiwać… Inne czasy? Zdecydowanie. Aż przypominają mi się słowa robota z bajki Wall-e: „co jeszcze mogę za ciebie zrobić?”. Z jednej strony coraz więcej rzeczy robią maszyny, z drugiej nie mamy czasu na nic. Także na takie spotkania jak kiedyś.


Podziwiam moje Babcie i Dziadków. Mam nadzieję, że im dobrze, bo zasłużyli na to.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Branie na litość

Pomiędzy wolnymi

Dni świąteczne