6-latki do szkoły

Dziś serwuje się nam papkę jak to fajnie posłać 6-latka do szkoły, jak to się dzieci cieszą, świetnie rozwijają, itd. Programy informacyjne w dechę, PRL się przypomina.


Rozumiem, że cele tej "reformy" są trzy: 1. ograniczyć problem niemożności posłania dziecka do przedszkola (bo przedszkola pełne), 2. wysłać do pracy matki, które wolą zostać z dzieckiem w domu dopóki nie pójdzie do szkoły, 3. szybciej wysłać dziecko do pracy, żeby zaczęło płacić podatki i składki na nasz wspaniały wszystko-przeżerający ZUS.


No nie wiem, może niektóre dzieci są tak żądne wiedzy i spokojne, że potrafią przebrnąć przez pierwszą klasę w wieku 6 lat i nie zniechęcić się do szkoły. Moje dziecko do takich spokojniaków nie należy i nawet w wieku 7 lat miało problemy ze skupieniem uwagi. Pierwsze dwa lata to była dla niego droga przez mękę. I idę o zakład, że dla wielu dzieci. A gdyby miał chodzić rok wcześniej... Masakra.


Moim zdaniem, bilansując tę reformę za kilka lat, okaże się to wielką pomyłką, podobnie jak okazały się nią gimnazja - w ich przypadku również nie wzięto pod uwagę psychiki dzieci, a poza tym utworzono kolejne szkoły i kolejne etaty, na które nie ma kasy.


A jeśli chodzi o szybsze posłanie dzieci do pracy to wystarczyłoby utworzyć technika z kierunkami, które zainteresują młodzież. Nie jest żadną tajemnicą, że wiele, żeby nie powiedzieć większość kierunków na studiach nadaje się bardziej do technikum, a tylko sztucznie przedłuża okres edukacji (i jej koszt), żeby umożliwić ludziom zdobycie niepotrzebnego w danym zawodzie tytułu "mgr".

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Branie na litość

Pomiędzy wolnymi

Dni świąteczne