Posty

Jutro świętujemy

Jutro świętujemy. Jedni Walentynki. Inni rocznicę powstania AK. A niektórzy i to i to. :)

11 listopada

Myślę, że wszyscy zapamiętają tegoroczny 11 listopada :) To był naprawdę piękny dzień. Zarówno 100 rocznica odzyskania niepodległości jak i piękna pogoda spowodowały, że centra miast zostały zalane uśmiechniętymi ludźmi poprzebieranymi w barwy narodowe, z biało - czerwonymi kokardami, kotylionami, flagami, itd. Było naprawdę miło. Bez zbędnego patosu i z radością. Były marsze, festyny, koncerty, przedstawienia. Nie spotkałam się na szczęście z żadnymi "burdami". Jedyna rzecz, która mnie zdziwiła to ta, że w czasie meczów piłkarskich więcej samochodów jeździ ozdobionych flagami, niż 11 listopada... Oby taka przyjemna atmosfera utrzymała się jak najdłużej :)

Miałam rację

Okazuje się, że miałam rację. W ostatnim wpisie napisałam, że pewnie o uratowanych chłopcach z Tajlandii nakręcą film i proszę, już taka informacja trafiła do mediów. A z chłopaków zrobiono gwiazdy. Wygląda na to, że będą mieli więcej niż przysłowiowe 5 minut. Muszę jednak odwołać moją radość z opadów; tak na zasadzie co za dużo to niezdrowo. Teraz jest za dużo. Co prawda deszcz spłukał pyłki, które powodowały moją alergię, ale mimo wszystko wolę ją uspokajać syropem niż ulewami. A dobra wiadomość jest taka, że po remoncie zapory w Sulistrowiczkach znów pojawił się tam zalew, o czym przekonałam się w ostatni weekend na własne oczy. I z czego bardzo się cieszę :) Zamieściłabym fotkę dla upamiętnienia tej chwili, ale padł mi telefon i nie miałam jak jej zrobić. Co nadrobię przy okazji kolejnej wycieczki.

Ekstremalny survival

Właśnie usłyszałam, że wyciągnęli wszystkich chłopaków z zalanej jaskini w Tajlandii. Całe szczęście, że się udało, choć chłopcy mieli na pewno ekstremalny survival. Wszystkie szkoły przetrwania się chowają. A że żyjemy w niezwykle skomercjalizowanym świecie, teraz tylko czekać na film o ich "przygodzie", albo na wzorowany na tym reality show... A u nas w końcu trochę popadało. Zaoszczędzi się trochę wody na podlewaniu... Chociaż zapewne to niewiele biorąc pod uwagę niedobory wody w rolnictwie... A poza tym chyba zostałam alergiczką... Myślałam, że alergię ma się od małego, a mnie dopadło teraz... zwłaszcza katar i łzawiące oczy... Ech.

Piąteczek, piątunio

Dziś piąteczek, piątunio, bez względu na to który to dzień miesiąca, chociaż z tego co kojarzę to pech dopadł Templariuszy właśnie w kwietniu... Hmm... Na szczęście ja Templariuszem nie jestem, więc rzucam hasełko do należytego uczczenia ciepłej wiosny, bo jak jest zimno to ludzie narzekają i siedzą w domach przed telewizorami, a się zrobi ciepło to zmienia się tylko to, że przestają narzekać, a tu czegoś więcej trzeba, moi Drodzy :) Zatem: "Dziewczyny na rowery, rolki, jogging, czy co tam lubicie." A Chłopaki - brać przykład :) Miłego weekendu :)

Zimne święta

No i znowu było to samo. Koleżanka miała jednak rację, kiedy mówiła, że te spadki temperatury to tak ze względu na zbliżające się święta. Kiedy w wielkanocną niedzielę kładłam się spać, prószył śnieg, gdy wstałam jeszcze leżał. Co prawda do wieczora słońce go roztopiło, ale był - w przeciwieństwie do Bożego Narodzenia. Zatem skoro już jesteśmy po świętach, może się spokojnie robić ciepło, a nawet gorąco :) W tym roku w marcu było rzeczywiście jak w garncu. Jeden weekend bardzo ciepły, drugi bardzo mroźny i tak na zmianę. Zobaczymy co zmaluje kwiecień, czy też będzie przeplatał, czy zaserwuje nam piękną wiosnę... Ludzie najwyraźniej stęsknili się za nią, bo jakoś tak wczoraj tłoczno było na deptakach i drogach rowerowych. I dobrze :)

Co tam, to tam

W zeszłą niedzielę w krótkim rękawku jeździłam na rowerze. Było tak cudownie cieplutko. W najbliższą wybieram się na narty. Ciepło ubrana. Niesamowite jak ma temperatura spaść. W ciągu tygodnia może nawet o 30 stopni!!! A ja już się wzięłam za wiosenne porządki. Chciałam nawet poprać i schować zimowe ciuchy, a tu proszę jaka niespodzianka. Totalny powrót zimy tuż przed nosem nadchodzącej wiosny. Przynajmniej tej kalendarzowej i astronomicznej. Nie, żebym narzekała, bo czułam niedosyt jeżdżenia na nartach, chociaż wolę jeździć przy temperaturze bardziej zbliżonej do zera niż minus dziesięciu, ale nie będę wybrzydzać. W weekend, znaczy w sobotę, byłam na zakupach. Przechodząc koło skwerków niemal trzeba było nos zatykać, tak śmierdziało. Właściciele piesków najwyraźniej zapomnieli o sprzątaniu po swoich pupilach, a wysoka temperatura rozniosła zapachy po okolicy. Trawniki wyglądają zresztą okropnie nie tylko przez psie kupy, ale także walające się śmieci: butelki, puszki, papiery, worki.